Taki tytuł nosi pierwsza powieść mojego męża. Jestem z niej i niego bardzo dumna i myślę, że jak dotąd zbyt mało się nimi chwaliłam, więc niniejszym to czynię. Zachęcam do lektury, bo recenzje były świetne. Książka była czytana w wakacje w "Trójce", czytał aktor Rafał Mohr.
Marek nie lubi oczywistych, zawsze dobrych, hollywood'skich zakończeń, więc jedyne zarzuty czytelników i wydawców dotyczyły tegoż właśnie. Ale Maruch jest uparty. Nie było szans na zmianę zakończenia. Mi się podoba i innego sobie nie wyobrażam.
Zachęcam do lektury, tym bardziej że w grudniu wychodzi druga powieść Marka - "Saga o Ericu", na razie jeszcze cały czas ją dopieszcza i szlifuje zdanka, czasem jest zadowolony, czasem się wścieka. Czasem pisze całe noce, czasem nie rusza komputera dwa tygodnie a później wszystko wykreśla.
Jeśli dodać do tego, że w fazie pisania właściwego, właściwie myślami jest stale gdzieś het het, to wynurza się obraz pisarza, który żyje obok nas a nie z nami. Na szczęście, gdy fabuła mu się wyklaruje, wraca na łono rodziny.
Podczas pracy pije hektolitry zielonej herbaty, pewnie wolałby coś innego, ale piwo i wino mu wydzielam. Gdy cierpi na twórcze zatwardzenie zaczyna palić skręty, szlak mnie trafia, bo potrafi co pół godziny wychodzić przed dom, żeby zapalić. No cóż cieszę się tylko, że na tych używkach koniec. Chyba, że czytanie książek uznać za narkotyk, w takim wypadku jest poważnie uzależniony.
Recenzje:
"Bardzo sprawnie napisana i dobrze wymyślona oraz skomponowana powieść, która łączy "przaśną", ale intrygującą przygodowość z zawsze budząca u czytelnika niepokój możliwością parapsychologicznej manipulacji ludzkimi osobowościami. Ma więc wszelkie atuty, by wzbudzić zainteresowanie i zaistnieć na księgarskim rynku. Pierwsza część powieści jest czymś w rodzaju "powieści drogi", tyle że drogi wodnej z licznymi, lecz dyskretnymi aluzjami do "Jądra ciemności" Conrada. To opis, w sensie dosłownym, wędrówki rzeczną barką w głąb Polski z absurdalną kolumną na pokładzie, wędrówki w trakcie której czytelnik odkrywa czający się za wszystkimi wydarzeniami obłęd i szarpiącą nerwy niepewność, co jest rzeczywistością, a co wytworem wyobraźni narratora reagującego na opowieści i aluzje towarzyszy podróży. Drugą jej część można z kolei, z lekką przesadą, nazwać wędrówką w głąb ludzkiej świadomości i odkrywaniem techniki manipulowania nią przez demoniczną kobietę, królową opisywanego tam kawałka świata. Pozornie obie części powieści są tak różne od siebie, że mało co może je łączyć, a jednak autorowi udaje się pomysłowo rozciągnąć i w przejrzysty sposób opisać sieć nici spajającej wszystkie wydarzenia i osoby. I właśnie ta przejrzystość narracji, która zawiera wiele elementów ciemnych i trudnych do opisania, jest jej cechą ważną, a może i najważniejszą, świadczącą o tym, że autor opanował sztukę opowiadania. Ważne jest też moim zdaniem to, że autor zwraca uwagę - utworem w gruncie rzeczy rozrywkowym, z elementami sensacyjnymi - na poważny problem, który albo jest opisywany bezrefleksyjnie czy wręcz aprobatywnie przez czasopisma i książki poświęcone parapsychologii (manipulowanie świadomością, motywacja, "ustawianie" osobowości, metampsychoza, reinkarnacja etc.). Ten problem to granice dozwolonej ingerencji w ludzką osobowość i ewentualność wykorzystywania takiej ingerencji do czynów niegodnych czy wręcz kryminalnych. Gdzieś to wszystko umyka na co dzień uwadze choćby dziennikarstwa i jest słabo uświadamiane przez tych, którzy się w dobrej wierze takim i podobnym "terapiom" stosowanym przez nie wiadomo kogo poddają. I z tego powodu powieść może mieć duże znaczeni i odegrać ważną rolę w uświadomieniu czytelnikom czających się tu niebezpieczeństw. Oczywiście wtedy, gdy uda się jej zwrócić na siebie uwagę możliwie dużej grupy czytelników.
Leszek Bugajski Newsweek"
Bliska genialności Ocena 5 na 5 (2011-05-31)
Piotr Zet Więcej o recenzencie
"Rzeka szaleństwa" jest debiutem literackim Marka Wiśniewskiego. Z wykształcenia historyk i jak dla mnie nowy, genialnie piszący autor na polskim rynku wydawniczym . O czym opowiada książka? Trudno jest to opisać w dwóch zdaniach. Z pozoru historia jakich wiele...Michał Marlowski przyjmuje zlecenie. Ma otrzymać pięć tysięcy złotych za transport barką pewnej rzeczy którą jak się okazuje jest słup do innego miejsca w kraju. Przyjmuje zlecenie i w towarzystwie paru osób udaje się w trasę w czasie której zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Od początku widzimy że coś nie jest tak. Kiedy dociera do celu i przekazuje przedmiot odbiorcy okazuje się że to nie jest koniec misji. Wręcz przeciwnie. To dopiero początek czegoś, co od pierwszych stron trzyma w napięciu i tkwi w głowie czytelnika. Czym jest "rzeka szaleństwa"? Usiłowałem sobie odpowiedzieć na to pytanie - bez skutku. To nie jest książka którą się czyta a za chwilę o niej zapomina. Autor balansuje na granicy zdrowego rozsądku, wprowadza czytelnika w niebezpieczną grę która doprowadza czytelnika do furii, do wściekłości, autor nie oszczędza osoby która przewracając kolejne strony wpada w coraz większą pułapkę. Czytelnik traci rozeznanie co jest zwidem, a co dzieję się realnie. Zaczyna się gra, ale czy tylko na kartach powieści? "Rzeka szaleństwa" to ksiażka tajemnica opowiada po części o tej złej naturze człowieka. Autor pokusił się o wprowadzenie elementów horroru, parapsychologii, hipnozy i elementów psychiatrii. Całość robi na czytelniku piorunujące wrażenie. Każda kolejna strona to kolejny element gry i w końcu uświadamiamy sobie że nie możemy włączyć pauzy. Ja zadałem sobie pytanie dlaczego Marek Wiśniewski napisał taką książkę, która jest po części może być traumatyczna,a po części może wywołać katharis u potencjalnego czytelnika. Nie jest to łatwa w odbiorze książka, zawiera wiele brutalności, ale tutaj trzeba zaznaczyć że autor doskonale dozuje nam wrażenia. Można powiedzieć że Marek Wiśniewski przeszedł przez granice ludzkiej wyobraźni, poszybował wyżej niż większość pisarzy. Nigdy nie spotkałem się z takim kunsztem literackim popartym wyobraźnią oraz trzymanym napięciem. Myślę że każdy kto po nią sięgnie zobaczy inne przesłanie. Autor nie podaje nam rozwiązań na tacy.Zagmatwane relacje Michała z Alicją i innymi członkami ośrodka terapeutycznego mają swoje uzasadnienie. Pojawiają się postacie które mogą być symbolami, a jednocześnie mogą być realne. W tej książce niewiele jest pewne z tego co czytamy. Autor doskonale chodzi po linie naszych oczekiwań, emocji, balansuje nad przepaścią emocji a gdy kończymy lekturę czujemy ulgę i nie dlatego że książka była kiepska. Ta historia pozwala nam samym spojrzeć w głąb własnej duszy, może niektórzy zapuszczą się w jej ciemne strony?
– Barka?
– Tak. – Odwrócił głowę. – Barka. Specjalizuje się pan w transporcie śródlądowym. – Spojrzał na leżące na stole papiery.
– Ale… nigdy nie pływałem… Jestem logistykiem, nie marynarzem.
Odwrócił się od okna, nie patrzył na mnie.
– Warto zobaczyć, jak wygląda to w praktyce. – Usiadł w fotelu. – Taką mam dla pana propozycję pracy, nie inną. Zgadza się pan, albo nie.
– To się w ogóle da zrobić? Da się przepłynąć ze Szczecina do Sieradza rzeką?
Skrzywił się.
– To niech pan zostawi nam, to problem kierownika statku i armatora. Pana interesuje tylko – postawił akcent na słowie „tylko” – że towar ma dopłynąć. Będzie pan załatwiał też sprawy formalne i dokonywał wszelkich płatności. Będzie pan odpowiedzialny za ładunek. W granicach rozsądku.
(…)
Pięć tysięcy zrobiło swoje, pytań nie było. Propozycja była dziwna, ale w mojej sytuacji fochy nie miały sensu. Dwa tygodnie na wodzie, pięć kół do łapy.
– To co? – ponownie uniósł brwi, mrużąc jednocześnie oczy. – Stoi?
– Stoi – uśmiechnąłem się.
Bardzo sprawnie napisana, dobrze wymyślona i skomponowana powieść, która łączy przaśną, ale intrygującą przygodowość z zawsze budzącą u czytelnika niepokój możliwością parapsycho- logicznej manipulacji ludzkimi osobowościami.
Leszek Bugajski, Newsweek
Autor zaskakuje czytelnika zwrotami akcji, sprawnie buduje suspensy, ale przede wszystkim wprowadza w mroczne i tajemnicze zakamarki ludzkiej osobowości, zachowując przy tym niezbędny dystans, chociaż główny wątek psychologiczny tworzy silne napięcie, na które czytelnik musi być przygotowany i odporny. Do tego dochodzą celne charakterystyki osób, ich zachowań i ubiorów, co powoduje, że otrzymaliśmy niemal thriller we współczesnych bardzo polskich realiach.
Piotr Dobrołęcki, Magazyn Literacki
Pojawił się debiutant, na którego warto zwrócić szczególną uwagę. Sposób, w jakim posługuje się słowem pisanym, obezwładnia. Fabuła, którą tworzy, połyka wręcz czytelnika. Wir słów pędzi na leb, na szyję i nie pozwala wyrwać się ani na moment. Wyobraźnia, zmyszły szaleją. Nie ma sposobu by przerwać, by złapać haust świeżego powietrza. Wiśniewski. Mrek Wiśniewski. Wiśniewskich u nas wielu, wreszcie jednak znalzał się taki, który łapie czytelnika, bawi się z nim, prowadzi przez różne ścieżki i wypuszcza dopiero wtedy, gdy sam tak zdecyduje. Jest doskonale w każdym calu. Aż nie moge uwierzyć, że Marek Wiśniewski nie wypłynął wcześniej. Katarzyna Zarecka
– Tak. – Odwrócił głowę. – Barka. Specjalizuje się pan w transporcie śródlądowym. – Spojrzał na leżące na stole papiery.
– Ale… nigdy nie pływałem… Jestem logistykiem, nie marynarzem.
Odwrócił się od okna, nie patrzył na mnie.
– Warto zobaczyć, jak wygląda to w praktyce. – Usiadł w fotelu. – Taką mam dla pana propozycję pracy, nie inną. Zgadza się pan, albo nie.
– To się w ogóle da zrobić? Da się przepłynąć ze Szczecina do Sieradza rzeką?
Skrzywił się.
– To niech pan zostawi nam, to problem kierownika statku i armatora. Pana interesuje tylko – postawił akcent na słowie „tylko” – że towar ma dopłynąć. Będzie pan załatwiał też sprawy formalne i dokonywał wszelkich płatności. Będzie pan odpowiedzialny za ładunek. W granicach rozsądku.
(…)
Pięć tysięcy zrobiło swoje, pytań nie było. Propozycja była dziwna, ale w mojej sytuacji fochy nie miały sensu. Dwa tygodnie na wodzie, pięć kół do łapy.
– To co? – ponownie uniósł brwi, mrużąc jednocześnie oczy. – Stoi?
– Stoi – uśmiechnąłem się.
Bardzo sprawnie napisana, dobrze wymyślona i skomponowana powieść, która łączy przaśną, ale intrygującą przygodowość z zawsze budzącą u czytelnika niepokój możliwością parapsycho- logicznej manipulacji ludzkimi osobowościami.
Leszek Bugajski, Newsweek
Autor zaskakuje czytelnika zwrotami akcji, sprawnie buduje suspensy, ale przede wszystkim wprowadza w mroczne i tajemnicze zakamarki ludzkiej osobowości, zachowując przy tym niezbędny dystans, chociaż główny wątek psychologiczny tworzy silne napięcie, na które czytelnik musi być przygotowany i odporny. Do tego dochodzą celne charakterystyki osób, ich zachowań i ubiorów, co powoduje, że otrzymaliśmy niemal thriller we współczesnych bardzo polskich realiach.
Piotr Dobrołęcki, Magazyn Literacki
Pojawił się debiutant, na którego warto zwrócić szczególną uwagę. Sposób, w jakim posługuje się słowem pisanym, obezwładnia. Fabuła, którą tworzy, połyka wręcz czytelnika. Wir słów pędzi na leb, na szyję i nie pozwala wyrwać się ani na moment. Wyobraźnia, zmyszły szaleją. Nie ma sposobu by przerwać, by złapać haust świeżego powietrza. Wiśniewski. Mrek Wiśniewski. Wiśniewskich u nas wielu, wreszcie jednak znalzał się taki, który łapie czytelnika, bawi się z nim, prowadzi przez różne ścieżki i wypuszcza dopiero wtedy, gdy sam tak zdecyduje. Jest doskonale w każdym calu. Aż nie moge uwierzyć, że Marek Wiśniewski nie wypłynął wcześniej. Katarzyna Zarecka