Moje. Miało miejsce w mieszkaniu mojej kuzynki. Miałam jakieś naście lat i wpadła mi w ręce francuska książka (Aśka miała we Francji rodzinę). Nie pamiętam, czy był tam jakiś tekst, czy była to jedynie publikacja poświęcona rysunkom jednego autora. Rysunki siedziały sobie u mnie w głowie, aż do dnia wczorajszego anonimowo. W końcu postanowiłam poszukać w internecie i odniosłam sukces po niespełna godzinie polowania. Moje pierwsze romantyczne uniesienia mają w końcu imię i nazwisko, odpowiedzialny za nie jest Raymond Peynet.
Na prawdę ciężko było mi wybrać ulubione ilustracje, bo wszystkie mi się podobają i każda z nich wzbudza tę dramatyczną wręcz tęsknotę za prawdziwą bliskością, nieobdartą jednak ze świeżości pierwszego zakochania.
Na prawdę ciężko było mi wybrać ulubione ilustracje, bo wszystkie mi się podobają i każda z nich wzbudza tę dramatyczną wręcz tęsknotę za prawdziwą bliskością, nieobdartą jednak ze świeżości pierwszego zakochania.