Drugiego maja, w Święto Flagi, postanowiliśmy przejść się trochę po centrum. Miasto było wyludnione, rzadko jest tu tak pusto. Widać długi weekend stał się okazją do wyjazdu z miasta. Raczej stronię od spacerów po Poznaniu, bo miasto jest zwykle zapchane samochodami, tym razem było cicho i spokojnie. Za to odsłoniły się wszystkie niedostatki, braki i wszechobecny brud, nawet niedawno postawione ławki, skwerki są po prostu źle utrzymane, nikt o to nie dba. Ulice nie zamiatane, kurz, pył, zwały pod krawężnikami. Kamienice w większości nie tknięte ręką konserwatora od stu lat, Św. Marcin wymarły, zupełny brak mieszkańców. Sklepy marne, kilka nowych barów i restauracji, głównie w miejsce zamkniętych starych. Ogrom pustostanów, brudne okna, świadczące, że nikt tam nie mieszka i wszyscy maja to w d...pie. Oczywiście kupy i obsikane narożniki budynków, bynajmniej nie przez psy, bo trudno by znaleźć aż tak postawnego, dorodnego osobnika.
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że z zaścianka staliśmy się rubieżą. Z dobrych rzeczy mogę jedynie powiedzieć, że dba się tu o zieleń, parki, kwiaty, drzewa, są zadbane i piękne. Niestety życie miejskie nie istnieje, ewentualnie uległo przeistoczeniu w życie w centrach handlowych, bo wokół nich tętni.
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że z zaścianka staliśmy się rubieżą. Z dobrych rzeczy mogę jedynie powiedzieć, że dba się tu o zieleń, parki, kwiaty, drzewa, są zadbane i piękne. Niestety życie miejskie nie istnieje, ewentualnie uległo przeistoczeniu w życie w centrach handlowych, bo wokół nich tętni.