Translate

niedziela, 1 grudnia 2013

Czas na kolędę.

Wiem, że jest adwent i do śpiewania kolęd jeszcze trochę czasu. Ale po pierwsze chcę polecić takie nieznane, albo bardzo słabo znane, więc trzeba poswięcić trochę czasu np. na zakup w internecie. A po drugie to takie kolędy-niekolędy, które znakomicie przygotowują do przyjęcia nowonarodzonego Boga w swoim życiu, domu, sercu, więc myślę, że czas na nie najlepszy. Nie są to pieśni kościelne, ale przenikają do duszy, przynajmniej mojej, bez przeszkód.
Kolędy Jacka Kaczmarskiego z płyty "Szukamy stajenki", wybrzmiewają w moim domu, od początków grudnia już piąty rok z kolei. Na płycie towarzyszy Kaczmarskiemu Elżbieta Adamiak, cudownie trafny wybór,  czystego, niewinnego, perlistego głosu. Paradoksalnie  autor kolęd twierdził, że choć szuka, nie może znaleźć Boga. Gdy ja słucham tych tekstów, jestem przekonana, że Bóg był od Niego o krok a może jeszcze bliżej. I lubię myśleć, że Jacek zdążył go znaleźć, bo mnie do Boga prowadzi on swoimi pieśniami prościutką drogą.
Druga pozycja to kolędy Zbigniewa Preisnera, klimaty Piwnicy, a więc bardziej liryczne niż u Kaczmarskiego, ale tak samo dosadne w przekazie. Zrozumiałe dla każdego bez analiz i odszyfrowywania metafor. Pamiętam jak kiedyś słuchając "Kolędy dla nieobecnych" na Youtube spłakałam się niemiłosiernie, nadal zresztą mnie wzrusza. Tak więc, już czas,  Szukajcie Stajenki.