Translate

czwartek, 27 czerwca 2013

Sałatka mojej teściowej.

Jest pyszna i świetnie wygląda. Żadne imieniny się bez niej nie obędą. Jadamy ją już jakieś piętnaście lat, więc już to nieźle ją reklamuje.
Jest to sałatka selerowa z curry i kurczakiem.

produkty:
- dwa słoiczki startego selera odsączonego z zalewy (może być taki z ananasem jeśli ktoś lubi takie mieszanki z owocami);
- dwie piersi z kurczaka, pokrojone w drobną kostkę (albo z indyka, albo inne elementy kurczaka odfiletowane ze skór, kości i chrząstek);
- przyprawa curry (lepsza jest jakaś autentyczna indyjska pasta, ale ta nasza z torebeczki też jest świetna);
- pieprz;
- ja dodaję jeszcze łyżkę kurkumy, bo zdrowa i dodaje koloru;
- 1 łyżka posiekanej pietruszki, jeśli lubimy;
- duże opakowanie jogurtu naturalnego (ok. 300 g)

























Mięso podsmażamy na łyżce oleju, gdy nabierze lekko złotawego koloru wsypujemy 1/2 torebeczki curry, kurkumę, szczyptę pieprzu i natkę. Mieszamy z selerem, który można dodatkowo pokroić, ale to opcja.
Gdy kurczak wystygnie wszystko mieszamy z jogurtem, przenosimy do salaterek, misy i podajemy, albo po prostu chowamy do lodówki na później (ja wolę schłodzoną).
Z biegiem lat, zauważyłam, jogurt naturalny zaczęliśmy zastępować dwoma łychami majonezu, ale nie robi to najlepiej wątrobie, jeśli chodzi o sałatkę to jej akurat nie przeszkadza, o ile nawet nie wychodzi na lepsze.