piątek, 5 grudnia 2014

Nie zjadać pierniczków!

A przynajmniej zostawić kilka do celów niekonsumpcyjnych, dekoracyjnych na przykład, albo jako miły prezent dla sąsiadów. W poznańskiej Ikei tradycyjnie zabrakło ciasta piernikowego. Co roku kupuję to ich ciasto w listopadzie, jest już sprawdzone, pierniczki zawsze się udają i smakują klasycznie, tak samo każdego roku. Tym razem się spóźniłam z zakupami i ciasta już nie ma, nie wiadomo, czy się jeszcze pojawi. Pieczenie pierniczków była to jedyna wspólna kuchenna aktywność moich synów (głównie z powodu niewielkiej, wąskiej kuchni). Ja rozwałkowywałam ciasto i obsługiwałam piekarnik, resztą zajmowali się Michał i Mikołaj. Powstawało u nas tych pierniczków sporo, bo na święta robiły za prezent od chłopaków dla dziadków i cioci Kasi. Mimo dużej ilości, zawsze musiałam pilnować, żeby zostało ich trochę choć do czasu Wigilii.
W tym roku do rodzinnego pieczenia dołączyłaby pewnie także Matylda, nie darowałaby sobie takiej frajdy: grzebanie w kuchni i na dodatek w ulubionym towarzystwie. Muszę się rozejrzeć może ktoś jeszcze sprzedaje surowe ciasto piernikowe.

houseofphilia.elsasentourage

Red-Nose-day blog.joules

Blood-Orange Ginger-Beer Cocktail

1: blood orange

1: lime

2: ounces gin

1: bottle ginger beer

Directions

Cut up one blood orange into slices and place it in a pint glass.
Use a muddler or bar spoon to crush the orange slices, releasing their juices.
Add 2 ounces of your favorite gin to the oranges. Squeeze the juice from one half of a lime into the mix.
Strain the mixture into a rocks glass with ice.
Fill the remainder of the glass with ginger beer.
Garnish the drink with a single slice of blood orange.