"świat bez wad", czyli the optimizm by wasawadatta: Wróżka, czy rybak czyli szklana kula.

poniedziałek, 16 marca 2015

Wróżka, czy rybak czyli szklana kula.

Jestem zauroczona stylem marynistycznym. I nie zwracam specjalnie uwagi na to, że mieszkam trzysta kilometrów od morza i żadne tam coastal living nie wchodzi w grę. Otaczam się muszlami, kamieniami, kawałkami wypolerowanego przez morze drewna. Rozrzucam to w ogrodzie i wydaje mi się, że takie naturalne ozdoby są dużo bardziej akceptowalne niż bajeranckie lampy solarne, betonowe grille i pasiaste namioty. Ostatnio poszłam dalej i w drzwiach wejściowych zainstalowałam bulaj. Wspominałam już, że w oknie łazienki stoi żaglowiec. Choruję na prawdziwy kosz plażowy, w końcu przyciągnę go z tego Czacza. A potem urządzę sobie kawałek prawdziwej plaży z nadmorskim piaskiem (chociaż tak naprawdę wolę betonowe płyty, zadziwiające, ale nie znoszę piachu w każdym otworze ciała i materii, po co myślę więc o plaży przy domu). Teraz nadszedł jednak czas na pływaki do sieci rybackich. Zastosuję je na niebieskich i butelkowo zielonych kulach, ale problem w tym, że nie mam tych kul właśnie. Gorzej nie mam bladego pojęcia skąd je wziąć, mogły by to być choćby kuliste butelki. W Czaczu nie znalazłam, ale też pojechaliśmy tam wczoraj zbyt późno i większość hangarów była już zamknięta. Oczywiście jeśli forsa nie grałaby roli kupiłabym kilka kul w galerii i basta, ale forsa odgrywa dużą rolę, więc pozostają mi aukcje.