Translate

wtorek, 16 grudnia 2014

Czas się wprowadzić ...

w świąteczny nastrój. Zwykle przychodzi mi to bez trudu. Nie potrzebuję do tego śniegu i zimowej aury. Właściwie to nie tęsknię za białymi świętami, bo śnieg kojarzy mi się głównie z utrudnieniami na drogach, połamanymi nogami i brudem roztopów. Najlepiej gdyby spadł w Wigilię i tak 2 stycznia zniknął bezpowrotnie, jak schowana dekoracja. Nastrój świąteczny, abstrahując od przygotowań czysto duchowych, czyli spowiedzi, rorat, czytania, przychodzi sam, gdy przygotowuję dom do świąt, gdy piekę pierniczki, robię pachnące ozdoby z pomarańczy i goździków, gdy po zmroku dom rozświetlają lampiony i świece. Ponad to, gdy gotuję zaczyna towarzyszyć mi gdzieś od połowy listopada inna muzyka. Mam w kuchni odtwarzacz cd. Gdy domownicy usłyszą kolędy Jacka Kaczmarskiego już automatycznie przestawiają się na tryb gwiazdkowy. W tym roku jest podobnie, z tym, że to Kaczmarskiego, Rubika, Pawluśkiewicza dołączyło moje ostatnie  odkrycie -  skrzypek David Garrett, cóż odkryłam go prywatnie szukając innych niż Coldplay aranżacji Viva la Vida i pozostaję pod jego silna emanacją czegoś. Jest piękny, tak właśnie trzeba powiedzieć, jest piękny, a gdy gra jest jeszcze piękniejszy. Ciężko mi przy jego grze gotować, bo stale trzeba zerkać w ekran komputera (Garretta odtwarzam z youtube), ale wszystko, czego się dotknie jest doskonałe, także ogólnie mówiąc muzyka świąteczna. Polecam, szczególnie paniom, ale jak sądzę niektórym panom też się niesłychanie spodoba, nieuniknione, gdy się posiada twarz ładniejszą niż większość dziewczyn.